poniedziałek, 19 lutego 2018

Tartinka z tatarem z łososia

Tartinka z tatarem z łososia 

Moje dzieci mają jednak dziwny gust kulinarny. Może nie dziwny, niestandardowy. Zupy, w których pływają kawałki jarzynek - fuj, ale zupę-krem zjedzą z każdego warzywa. Byle były do tego ziarna dyni i słonecznika. Ewentualnie grzanki lub potarty żółty ser. Surówka do obiadu - fuj. Żadna marcheweczka z jabłuszkiem, buraczki, itp. Ale sałatka cesarska, gyros, pomidory z brokułami i fetą, jajeczna, jak najbardziej i w dużych ilościach. 

wtorek, 13 lutego 2018

Walentynkowe, kruche, żytnie ciasteczka z sercem

Walentynkowe ciasteczka z serduszkiem.

Kiedyś mój jeszcze wtedy chłopak/narzeczony pożyczył od swojego taty samochód, by pojechać po zamówione piernikowe, walentynkowe serce. Dla mnie. A, że było już późno i ciemno i jechał tam pierwszy raz, nie za bardzo umiał trafić. I choć trudno to sobie teraz wyobrazić GPS-ów ani automapy wtedy nie było.

środa, 7 lutego 2018

Karnawałowe faworki na dobry humor

Karnawałowe faworki na tłusty czwartek

Straszna niemoc mnie dopadła. Z jednej strony gonitwa tak wielka, że na Boże Narodzenie połowa ozdóbek świątecznych została w pudełkach i nie znalazła się na swoim miejscu po raz pierwszy od lat, oWalentynkach nawet jeszcze nie myślę, pomimo intensywnego ataku serduszek w marketach, a z drugiej pogoda i brak czasu odebrała mi codzienną energię. Urodziny mamy się zbliżają, bardzo znaczące, a ja nie potrafię sprawnie ogarnąć przygotowań. Dobiły mnie spotkania z menadżerem w restauracji, który raczył przypomnieć przy ustalaniu menu (wcześniej, podczas rezerwacji terminu, jakoś o tym nie pamiętał), że długo posiedzieć nie możemy przy obiedzie, bo to ostatki i impreza w lokalu ważniejsza. Pani w cukierni przestępowała z nogi na nogę podczas zamawianiu tortu, uparcie twierdziła, że katalogu tortów nie posiadają, dekoracji tylko dwa rodzaje, a smak mam wybrać sama. Czekałam tylko aż zacznie niecierpliwie stukać długopisem w blat, gdy dłużej niż 10 sekund będę się zastanawiać, bo za nią stała ubrana do wyjścia koleżanka (z którą miała pewnie ochotę pokonwersować), a za mną stały dwie zniecierpliwione panie emerytki, które przyszły po czerstwe pączki! Chyba z powodu szoku i owej niemocy, że są takie miejsca, gdzie nadal najważniejsza jest "pani Lodzia z mięsnego" a nie klient, nie zwymyślałam ani menadżera restauracji ani pani z cukierni, tylko podziękowałam(!) i wyszłam. Co będzie na urodzinach szanownej rodzicielki - nie wiem. Ale teraz dopadło mnie już rozczarowanie przyszłym rodzinnym spotkaniem. Trzeba się jakoś ratować słodyczami. Nie ma to jak popołudnie spędzone w kuchni. A, że jutro "tłusty czwartek", to... całą góra faworków! Może jutro będzie lepszy dzień...

Składniki:
450 g mąki
5 żółtek
1 łyżka spirytusu (ja dałam dwie łyżki wódki czystej)
3/4 szklanki kwaśnej śmietany 18%
tłuszcz do głębokiego smażenia (ja użyłam fryturę)
cukier puder

Mąkę wymieszać z żółtkami, śmietaną i alkoholem. Dobrze wyrobić. Rozwałkowywać porcjami na cienkie plastry. Wykrajać paseczki długości 7-12 cm i szerokości około 3cm.

Pociąć cienko rozwałkowane ciasto na paseczki.

Koniec ciasta przepleść przez nacięty środek.

 Każdy pasek naciąć po środku i przepleść jeden z końca paska przez środek. Tłuszcz rozgrzać w garnku. Smażyć krótko, do złotego koloru. Odsączać na papierze.

Po usmażeniu odsączać na papierze.

 Po wystudzeniu posypać cukrem pudrem.