poniedziałek, 5 marca 2018

Zupa nic z "chmurkami" z białek


Zupa nic.


Wydaje się, że nastolatkowi łatwo dogodzić. Wystarczy zapewnić, zamknięte drzwi do pokoju, nieograniczony dostęp do wifi i absolutny brak zainteresowania postępami w nauce. No i jakieś skromne dofinansowanie. W większości przypadków i posiadania jak najmniejszej ilości tych "nastu" lat, takie postępowanie się sprawdzi. A kulinarnie? Jak dogodzić nastolatkowi?
Też wydaje się to proste. Każdy powie - nieograniczony dostęp do lodówki. Bo nastolatek pochłania wszystko i w każdej ilości. No i tu niespodzianka. Moi nastolatkowie - a posiadam ich sztuk 3 - to zupełnie inna bajka. Znaczy się każdy z innej bajki. Najstarszy wpada w fazy - albo zjada pół kg ziemniaków ze schabowym wielkości talerza i za godzinę nie pogardzi drożdżówką, budyniem czy w ostateczności kanapką, albo je dwie suche kromki chleba na kolację. Przy czym każda ilość jedzenia nie jest w stanie zapewnić mu "nabrania ciała". Chudy jest już nie jak patyk, ale patyczak jakiś. Drugi nastolatek - ten najmłodszy - uwielbia jeść. Wydawałoby się - klasyka, ale nic mylnego. On lubi wyłącznie dobre rzeczy. Kanapeczki piętrowe - wędlinka, serek, sałatka, ogóreczek, obiadki przy których trzeba spędzać pół dnia, no i rzecz jasna słodycze. A, że jedzonko też bardzo lubi tego nastolatka, zostaje z nim na dłużej. Tak, przed nim zdecydowanie trzeba zamykać lodówkę na łańcuch a własne słodycze chować ciągle w nowych skrytkach. No i wreszcie trzeci - ten środkowy - nastolatek-zagadka. Nigdy nie wiadomo co akurat mu będzie pasowało. Jego dieta składa się z szynki, sera żółtego i ketchupu. Okresowo bez szynki (bo może zostałby wegetarianinem), ser żółty tylko gouda. Rybki w puszce - tylko w pomidorach, a dżem truskawkowy lub brzoskwiniowy. Jednego dnia bez ziemniaków, przez tydzień bez zupy. Dwie bułki chętnie i trzy kromki chlebka, gdy wszystko prosto z piekarni. Na drugi dzień już tylko dwie małe kromki i centymetr masła. A w ogóle to najlepsza dieta składa się wyłącznie z czekolady i mleka - spienionego. Kakao można zjeść łyżeczką prosto z woreczka.
Któregoś dnia chciałam więc nie tyle dogodzić tym moim nastolatkom, co ich zaskoczyć. I zrobiłam zupę nic. Taką, jak pamiętałam ze swojego dzieciństwa. Szału nie było.

Składniki:
na 5 osób
1,5 litra mleka
2 białka z jajka
2 łyżki cukru
cynamon

Białka ubić na sztywną pianę. Dodać 1 łyżkę cukru. Zagotować wodę. Z piany zrobić łyżką chmurki, wrzucać na gotującą wodę. Obgotować z każdej strony, wyjąć. Zagotować mleko. Dodać 1 łyżkę cukru. Podzielić na talerze, na wierzch poukładać porcje białkowych "kluseczek"- chmurek. Posypac cynamonem. Smacznego!

"Kluseczki" z ubitej piany z białek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz