wtorek, 14 listopada 2017

Tort z czekoladowym kremem i rodzynkami



Życie z dzieckiem niepełnosprawnym to życie na wulkanie. I to takim niezbadanym. Nigdy nie wiadomo, kiedy wybuchnie. A to jakaś dodatkowa poważna choroba (choć wydaje się, że co złego, to już za nami), a to wypadek (choć wydaje się, że sprawność nabyta, utrwalona i dziecko całkiem dobrze funkcjonuje), a to wreszcie wybuch nic z gruszki ni z pietruszki, choć wydaje się, że wulkan wygasły. 

Przykład. Proszę bardzo. Temat: Zamknięta bramka na boisko szkolne. Kuba potrafi cały tydzień namawiać nas na granie w piłkę nożną na dworze. Ale, że wraca późno, bracia pomiędzy swoimi zajęciami a nauką szkolną, szybko się robi ciemno, możliwości w tygodniu nie ma. Więc gdy przychodzi sobota, Kuba w gotowości, ubrany w koszulkę z Lewandowskim i rękawicami bramkarskimi (a kto powiedział, że nie można tego połączyć?) czeka od rana. Po śniadaniu następuję żmudny proces zmiany stroju. Bo zaakceptowanie zmian klimatycznych przychodzi Kubie z wielkim trudem. Udaje się w końcu wynegocjować ubranie koszulki na kurtkę softshellową i idziemy. I dochodzimy do bramki. Bracia sprawnie przeskakują na drugą stronę po siatce, a my z Kubą odbijamy się od kłódki na wejściu. Drugiego wejścia brak. I w tym momencie ja już czuję, jak wygasły wulkan budzi się do życia. Niby jest ok. Kuba przyjmuje do wiadomości, że wejść się nie da, ale... W drodze do domu pojawiają się pomruki. Po przyjściu najpierw jest rozgoryczenie, potem foch. Lawa powoli idzie w górę. Nie ma piłki, to zalegnę przed tv i nie chcę robić nic. Na chwilę wydaje się, że przygasa. W połowie wulkanu lawa znajduje się w czasie obiadu. Trzeba wykazać się cierpliwością i zdrowym gardłem, żeby a) zignorować głośniejsze niż zwykle przestawianie krzesełka przy stole, czy odkładanie sztućców b) powtórzenie nieskończoną ilość razy zaproszenia na posiłek. Po obiedzie następuje znów pozorne uśpienie. Baaardzo pozorne. Bo wulkan wybucha nagle, wieczorem, zupełnie nieadekwatnie do sytuacji. Wybucha bez ostrzeżenia, ze wszystkimi fajerwerkami, jakimi dysponuje. A co było aktywatorem? Np. krótki komunikat-prośba - "Umyj ręce". Pierdoła? Oczywiście, że pierdoła. Jak można drzeć się, trzaskać drzwiami, pluć i rzucać długopisami, gdy rodzic prosi, żeby dziecko umyło ręce? A jednak można.
Z dzieckiem niepełnosprawnym intelektualnie każdy, nawet najbardziej udany dzień (w naszym mniemaniu) może skończyć się totalną katastrofą. A powód - zawsze się jakiś znajdzie, trzeba go tylko bardzo dobrze poszukać.  
Takie też były Kuby 17 urodziny. Ale do momentu wybuchu wulkanu był słodki tort  i impreza z kolegami i koleżankami.

Składniki:
na każdy z trzech blatów:
4 jajka
1 szklanka mąki
1 szklanka cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia

150 g rodzynek
2 masła
2 czekolady: 1 deserowa, 1 mleczna
4 jajka
1 szklanka cukru
1 średni słoik dżemu wiściowego

poncz do nasączenia blatów
herbata
cukier trzcinowy
ewentualnie 2 łyżeczki rumu

Blaty biszkoptowe: jajka wbić do miski, wsypać cukier, miksować intensywnie do uzyskania gładkiej masy. Dodać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Przelać do prostokątnej formy. Piec pół godziny w temp. 180 stopni. Upiec kolejno trzy blaty, wystudzić.


Zrobić poncz do nasączenia. Zaparzyć pół kubka mocnej herbaty, dodać łyżeczkę rumu i mocno posłodzić cukrem trzcinowym. Wystudzić.
Przygotować krem. Masło ubić na gładki krem. Jajka wbić do miski. Wsypać cukier. Ubijać na parze, powoli przez 15 minut do zgęstnienia. Najlepiej użyć do tego zwykłej ręcznej trzepaczki, ubijanie mikserem nie sprawdzi się. Po ubiciu masa będzie ciepła, więc zanim dodamy ją do masła, trzeba ją nieco wystudzić. 


Na parze rozpuścić czekolady. 


Po wystudzeniu dodawać bardzo powoli masę jajeczną do masła. Najlepiej nie więcej niż trzy łyżki na raz. Miksować ostrożnie i niezbyt długo. Na koniec dodać rozpuszczone czekolady. Podzielić krem na dwie części. Do jednej dosypać rodzynki.

Na tacy ułożyć pierwszy biszkoptowy blat. Nasączyć go ponczem i posmarować dżemem. Na nim umieścić drugi blat. Też nasączyć ponczem i wyłożyć krem z rodzynkami. Na koniec umieścić trzeci blat. Też nasączyć go ponczem i posmarować górę i brzegi kremem czekoladowym. Udekorować dowolnie. W naszym przypadku dekorację stanowił opłatek z bohaterami ulubionego filmu Kuby Supa Strikers, zamówiony w firmie fotocake.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz