wtorek, 31 stycznia 2017

Komety i planety


Właśnie skończyły się u nas zimowe ferie. Dwa tygodnie wolności od szkoły dla moich dzieci i dwa tygodnie nieustannego gadania w domu. Ferie zaczęły się atrakcyjnie. Wieczorem, ostatniego dnia szkoły, na Wydziale Biologii Uniwersytetu Śląskiego odbywała się cykliczna "Noc biologów". Uczestniczymy w niej od lat, zawsze trafiając na coś, co wspominamy aż do następnego roku. Tym razem był to wykład dr Tomasza Rożka na temat komet.

czwartek, 19 stycznia 2017

Tort bezowy z kremem krówkowym



Zawsze w moim domu była duża lodówka. Czy to w domu dzieciństwa, czy już małżeństwa. Może początkowo nie taka ogromna, ale na dwoje ludzi jakieś 150 cm wysokości, to całkiem sporo. Potem, tuż po urodzeniu Kuby, Marcin razem z moją mamą jechali o 4 rano do Macro, by zdobyć w promocyjnej cenie dużą, nowoczesną (jak na tamte czasy) lodówkę z oddzielnym zamrażalnikiem. Jechali tak wcześnie, bo ilość promocyjnych lodówek była nieznaczna, a walczyli o nią tak, jak obecnie walczy się o kurtki softshellowe w Lidlu. Lodówkowa akcja przeszła do historii i wciąż jest obecna w rodzinnych opowieściach :-)

środa, 18 stycznia 2017

Słodkie krokieciki


Są takie chwile, że tylko dobre jedzenie uratuje humor. Ja tak mam. W stresie, w tych szczególnych depresyjnych chwilach, gdy wydaje się, że ciągle jest pod górkę, przed totalnym załamaniem, ratuje mnie jedzenie. Nie tylko ciasto. Może być dobry obiad, może być tylko jakaś fajna przekąska. W skrajnym przypadku kawałek czekolady.

piątek, 13 stycznia 2017

Pasta, którą uwielbiają dzieci... i ja!


W czasach liceum należałam do świetnej paczki. Dziewczyny i chłopaki. Najlepsze poczucie humoru na świecie. Kolejka 8 osób w warzywniaku po 10 dag kapusty kiszonej w przeciekających, papierowych torebkach, w drodze ze szkoły. Drabina dla żartu przyniesiona na lekcję języka polskiego, postawiona przed tablicą, żeby nie można było na niej pisać, dialogi przygotowywane na język niemiecki, które urastały do małych scenek teatralnych, śmieszne teksty uczniów i nauczycieli spisywane na kartkach.

Tort makowo-orzechowy





Pracowałam kiedyś w Wizji TV. Najpierw na infolinii, potem w dziale umów. Było to zajęcie przyjemne i tak różne od dziennikarskiej gonitwy, którą miałam wcześniej, że często zastanawiałam się, kiedy wreszcie zacznie się ta prawdziwa praca. I choć podczas odbierania telefonów trafiali się różni rozmówcy, zdarzały się też wesołe sytuacje. Kiedyś, wieczorem odebrałam telefon od mężczyzny/chłopaka. Standardową formułką wygłaszaną przy odbieraniu telefonu było "W czym mogę pomóc". W odpowiedzi usłyszałam pytanie: "Czy wie Pani, jak ugotować budyń, taki z proszku?" Nie rozłączyłam się, tylko od razu udzieliłam dokładnej instrukcji. Wywiązała się zabawna, miła rozmowa, którą pamiętam do dziś.

niedziela, 8 stycznia 2017

Sycąca, rozgrzewająca zupa na mrozy


Jesienią czy zimą zasami nic się nie chce. A już najmniej wyjść z domu na zakupy. Myślę, że każdy tak ma. Że patrząc przez okno wymyśla wciąż nowe wymówki, żeby nie wyjść - za zimno, za wcześnie, za bardzo pada, już się nie opłaca, itd. Po prostu przychodzi taki dzień, gdy nie lubi się tego świata na zewnątrz. Najlepiej jest w domu, w ulubionym fotelu, łóżku, pod kocykiem, z gorącą herbatką, pachnącą kawką...