Nie jestem Ślązaczką (ani Zagłębianką) ale z sympatią patrzę od wielu lat na Ślązaków. Wszystko za sprawą mojej koleżanki Iwony i pewnej grupy studentów z Pszczyny, z którymi zaprzyjaźniłam się pierwszego dnia, po wprowadzeniu do akademika na Ligocie.
Byli serdeczni, mili, pogodni, pomocni, weseli i kompletnie ich nie rozumiałam, bo mówili po śląsku. Pamiętam moje zażenowanie, gdy podczas jakiegoś wesołego popołudnia opowiadali dowcipy. Chodziło o pijanego męża, którego żona uprzedzała, żeby nie wracał późno, bo będzie malować schody. Mąż oczywiście wrócił późno, w stanie wskazującym ale, żeby nie zrobić przykrości żonie, wspiął się po poręczy. Bardzo dumny stanął w drzwiach a i to mu się oberwało. Bo żona, wiedząc, jaki bywa nierozsądny, pomalowała "yno gelender". Wszyscy się zaśmiewali, tylko nie ja. Bo kompletnie nie wiedziałam, co pomalowała żona! Ale, że nasza znajomość rozwijała się, a to bądź co bądź ja byłam na "ich" terenie, starali się bardzo odkryć przede mną piękno Śląska i zmusili mnie do nauki gwary. Zrobili mi nawet prawdziwy egzamin w pierwszej sesji! W każdym razie byli dumni ze swoich korzeni, ale w niczym nie dawali mi odczuć, że jestem inna, gorsza, że jestem Gorolką, która zajmuje miejsce Ślązakom na ich własnej uczelni. Takich ludzi poznałam na szczęście później, gdy w głowie i sercu zachowałam obraz Ślązaka z Pszczyny.
Składniki:
25 dag sera rokpol
2 ząbki czosnku
20 dag pieczarek
2 ogórki konserwowe
ewentualnie garść orzechów włoskich
Rokpol rozetrzeć widelcem. Czosnek zetrzeć na tarce o drobnych oczkach lub bardzo drobniutko posiekać. Pieczarki pokroić na plasterki, zblanszować, a następnie pokroić w małą kosteczkę. Ogórki konserwowe pokroić w bardzo drobną kosteczkę. Można też dodać garść drobno posiekanych orzechów włoskich. Wszystko razem wymieszać.
Byli serdeczni, mili, pogodni, pomocni, weseli i kompletnie ich nie rozumiałam, bo mówili po śląsku. Pamiętam moje zażenowanie, gdy podczas jakiegoś wesołego popołudnia opowiadali dowcipy. Chodziło o pijanego męża, którego żona uprzedzała, żeby nie wracał późno, bo będzie malować schody. Mąż oczywiście wrócił późno, w stanie wskazującym ale, żeby nie zrobić przykrości żonie, wspiął się po poręczy. Bardzo dumny stanął w drzwiach a i to mu się oberwało. Bo żona, wiedząc, jaki bywa nierozsądny, pomalowała "yno gelender". Wszyscy się zaśmiewali, tylko nie ja. Bo kompletnie nie wiedziałam, co pomalowała żona! Ale, że nasza znajomość rozwijała się, a to bądź co bądź ja byłam na "ich" terenie, starali się bardzo odkryć przede mną piękno Śląska i zmusili mnie do nauki gwary. Zrobili mi nawet prawdziwy egzamin w pierwszej sesji! W każdym razie byli dumni ze swoich korzeni, ale w niczym nie dawali mi odczuć, że jestem inna, gorsza, że jestem Gorolką, która zajmuje miejsce Ślązakom na ich własnej uczelni. Takich ludzi poznałam na szczęście później, gdy w głowie i sercu zachowałam obraz Ślązaka z Pszczyny.
Składniki:
25 dag sera rokpol
2 ząbki czosnku
20 dag pieczarek
2 ogórki konserwowe
ewentualnie garść orzechów włoskich
Rokpol rozetrzeć widelcem. Czosnek zetrzeć na tarce o drobnych oczkach lub bardzo drobniutko posiekać. Pieczarki pokroić na plasterki, zblanszować, a następnie pokroić w małą kosteczkę. Ogórki konserwowe pokroić w bardzo drobną kosteczkę. Można też dodać garść drobno posiekanych orzechów włoskich. Wszystko razem wymieszać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz