Mniej więcej tydzień przed Bożym Narodzeniem otwieramy naszą domową fabrykę pierników. Zwykle w piątek, przez cały dzień, piekę pierniczki. Rozwałkowuję kolejne partie ciasta, wykrawam, układam na blaszkach, wkładam do piekarnika, wyjmuję i tak w kółko. Gotowe kształty tworzą dość pokaźny stosik.
Następny dzień, sobota, zarezerwowana jest na dekorowanie. Siadamy całą rodzina przy jednym stole. Na środku kładziemy kolorowe lukry, posypki i pisaki. Każdy wybiera najpierw swoje ulubione kształty i dekorujemy. Po godzinie zaczyna nam brakować miejsca na układanie gotowych pierniczków, na których musi wyschnąć lukier. Po dwóch godzinach i zaadoptowaniu wszystkich tacek, pudełek na ciasta, zaczynamy układanie na blachach z piekarnika. Zwykle po czterech godzinach pierniczki są gotowe a cała kuchnia nadaje się do generalnego sprzątania. Wszyscy się kleją, groszki i kulki leżą w każdym kącie. Na koniec ogłaszamy plebiscyt na najfajniej udekorowany pierniczek. Gotowe, wyschnięte pierniki przechowujemy do świąt w zamkniętych puszkach.
Zapomniałam o najważniejszym. Przepis na pierniczki dostałam od Jagody - koleżanki z klasy moich synów. Przepis jest w jej rodzinie od trzech pokoleń i bardzo się cieszę, że rodzina Jagody obdarzyła mnie takim zaufaniem, aby przekazać rodzinny sekret na najlepsze pierniczki. Bo zdecydowanie są to najsmaczniejsze pierniczki, jakie kiedykolwiek robiłam i jadłam.
Składniki:
Uwaga! Porcja jest naprawdę duża!
0,5 kg miodu
1 kostka margaryny
4 całe jajka
25 dag cukru
1 kg mąki
3 łyżeczki sody
1 łyżeczka kakao
przyprawa do piernika
Miód, margarynę, cukier stopić. Wystudzić. Do masy dodać jajka, sodę, kakao, przyprawę i mąkę. Całość wyrobić lekko w garnku i wyłożyć na stolnicę. Wyrabiać do osiągnięcia właściwej konsystencji do wykrawania pierników. Porcje wyrobionego ciasta rozwałkowywać na grubość około 25mm, wykrawać pierniki i piec po 9 minut w temp.180 stopni. Wystudzone dekorować według własnego pomysłu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz