Mózg nie przestaje mnie zadziwiać. Kiedy jest problem i nawet specjalnie nie staram się myśleć, jak go rozwiązać, bo wydaje się, że rozwiązania nie ma - podpowiada, co zrobić. Ni z gruszki, ni z pietruszki. Paradoksalnie - w wannie. Dlaczego paradoksalnie - już wyjaśniam.
Po ostatniej wieczornej, niedzielnej awanturze, gdy wykończona bardziej psychicznie, niż fizycznie brałam prysznic - olśniło mnie! A może wrócić do kąpieli z pianką, z zabawkami, własną gąbką, żelem do mycia? Może wtedy będzie spokojnie i chętnie.
Pełna energii ruszyłam dziś więc po zakupy. A że energii było całkiem sporo i optymistycznie widziałam już wieczorem zadowolonego Kubę, który chętnie siedzi w wannie, wyszedł też eksperyment na talerzu. Dzień przed Walentynkami, ale co tam. Myślę, że danie jak najbardziej nadawać się będzie na romantyczną kolację. Ja składam nim hołd mojemu mózgowi!
kasza kuskus
olej kokosowy
paluszki surimi (paczka z lidla)
koperek
sól
Ilość kuskusu dopasować do liczby osób. Zalać wrzątkiem, poczekać do napęcznienia. Wystudzić. Na patelni rozgrzać olej kokosowy, wsypać kaszę na gorący tłuszcz, prażyć przez kilka minut. Doprawić solą, dosypać koperek. Paluszki surimi rozmrozić, pokroić na kawałki, podgrzać na parze. Cytrynę obrać ze skóry, zgrillować na patelni posypanej sproszkowanym kardamonem. Na talerze nasypać kopczyk kaszy, ułożyć na nim dowolnie pokrojone paluszki surimi. Udekorować grillowanymi plasterkami cytryny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz