poniedziałek, 11 grudnia 2017

Ryba z gazety, czyli fish and chips

Fish and chips


Wczoraj został wybrany nowy Masterchef. Został nim Mateusz Zielonka. Po raz pierwszy oglądałam prawie wszystkie odcinki tej edycji konkursu. Mój syn Maciek zafascynowany jest programami kuchennymi. Więc, gdy tylko zaczął się nowy sezon Masterchefa, musieliśmy Maćkowi w niedzielę udostępniać telewizor do wyłącznego posiadania. A ponieważ komentarze i ekscytację syna nie dało się znieść spokojnie siedząc w drugim pokoju, oglądałam razem z nim. I wciągnęłam się.

wtorek, 21 listopada 2017

Ptysie obiadowe z masą serową

Ptysie nadziewane masą serową z sosem pieczarkowym

Lubię czytać bardzo różne książki. Obyczajowe, humorystyczne, trudne, grube powieści, kryminały, niektóre pozycje fantastyki. W każdej z nich odnajduję jakieś wartościowe treści dla siebie. Nawet ostatnia książka, którą czytałam, choć była z gatunku "lekka, łatwa, przyjemna" przyniosła pewną refleksję.

wtorek, 14 listopada 2017

Tort z czekoladowym kremem i rodzynkami



Życie z dzieckiem niepełnosprawnym to życie na wulkanie. I to takim niezbadanym. Nigdy nie wiadomo, kiedy wybuchnie. A to jakaś dodatkowa poważna choroba (choć wydaje się, że co złego, to już za nami), a to wypadek (choć wydaje się, że sprawność nabyta, utrwalona i dziecko całkiem dobrze funkcjonuje), a to wreszcie wybuch nic z gruszki ni z pietruszki, choć wydaje się, że wulkan wygasły. 

poniedziałek, 6 listopada 2017

Cytrynowa słodycz




Nie lubię święta Wszystkich Świętych. Przez lata funkcjonowało w mojej świadomości, jako Święto Zmarłych. Było smutno, smętnie i zimno. Przede wszystkim zimno. A ponieważ na cmentarzu była rewia mody, musiałam obowiązkowo być w rajstopkach, pierwszy raz ubranych kozaczkach i białym futerku z królika.

Szybkie ciasto ze śliwkami i migdałami





Mówi się powszechnie, że starsze osoby się nie zmieniają. Nawet choroba, czy ogromne przeżycia nie są w stanie zmienić nawyków czy ogólnego nastawienia do życia. I jeszcze do niedawna przyznałabym rację każdemu, kto tak twierdził. Ale już nie teraz.

piątek, 20 października 2017

Wykwintne naleśniki z sosem z kurek


Gdy byłam dzieckiem, często chodziłam z rodzicami na grzyby. Jechaliśmy wcześnie rano. Obowiązkowe kaloszki na nogi, koszyk i malutki nóż do ręki. Znałam się na grzybach. Mój tata wytrawny grzybiarz szybko nauczył mnie i brata jakie okazy można zbierać a jakich nie. 

niedziela, 8 października 2017

Staropolska szarlotka



Moja babcia Aleksandra prowadziła w Starachowicach restaurację. Niestety ani tej babci nie znałam, ani nie miałam okazji zobaczyć restauracji. W domowym archiwum zostało tylko jedno zdjęcie sprzed wejścia. 

poniedziałek, 2 października 2017

Ciasto typu Kinder Country


Moi synowie niedawno mieli urodziny. Pamiętam czasy, gdy tydzień wcześniej, schowany na 
najwyższej półce czekał opłatek cukierniczy z wydrukowaną ulubioną postacią z bajek. Gdy po 
kryjomu robiłam tort, a synowie z niecierpliwością wyczekiwali swoich gości - kolegów i koleżanek z 
przedszkola, potem ze szkoły.

poniedziałek, 18 września 2017

Bezy z maślanym kremem z figami


To nie był fajny weekend. Ba, to nie był fajny tydzień! Wydaje mi się nawet, że trwał o wiele dłużej niż tylko 7 dni. Mnóstwo stresu, cały worek złych wiadomości, nieudanych zakupów, nieudanych wypieków i fatalnej pogody.

sobota, 9 września 2017

Pierogi XXL z piekarnika


W wakacje, w sierpniu byliśmy w Lelowie. Rokrocznie odbywa się tam "Święto ciulimu i czulentu" - fantastyczna impreza, która promuje żydowko-polskie tradycje tej miejscowości. Są występy, dużo klimatycznej muzyki, wzruszające opowieści i oczywiście smakołyki kuchni żydowskiej.

czwartek, 24 sierpnia 2017

Drożdżowe z lodówki z owocami lata




W sierpniu spędziłam tydzień u swoich rodziców. Dzień przed powrotem wybrałam się z Kubą i ciocią na wycieczkę kolejką wąskotorową. Miała być atrakcja dla dziecka, wyszła chyba przede wszystkim dla mnie.

czwartek, 17 sierpnia 2017

Smak lata - placki z cukinii


Moje rodzinne miasto to Starachowice. Słynne kiedyś z produkcji samochodów ciężarowych Star. Ponieważ nadal mieszkają tu moi rodzice, kilka razy w roku odwiedzam ich. Przez ponad 20 lat mojej nieobecności obserwowałam różne etapy życia miasta. Upadek ogromnej fabryki, bezrobocie, "starzenie się" miasta, gdy młodzi wyjeżdżali, gdzie się da, zamykane kolejne sklepy.

piątek, 11 sierpnia 2017

Efektowny sernik na zimno


Moi bliźniacy weszli w wiek "nie chce mi się". Nie chce mi się generalnie wszystkiego o co proszę ja lub ich tata. Tym bardziej zdziwiłam się, gdy w tym roku zobaczywszy bilbord z reklamą Tour de Pologne, do znudzenia przypominali mi, żebym ich zapisała do edycji wyścigu dla dzieci - Nutella Mini Tour de Pologne.

czwartek, 3 sierpnia 2017

Zupa z maślanki



Tego lata zachwyciłam się trzema książkami Anny J. Szepielak. Z niecierpliwością wielką czytam właśnie trzecią część - "Znów nadejdzie świt".  Zaczęło się od "Młynu nad Czarnym Potokiem". A trafiłam na nią banalnie - książkę poleciła mi pani w bibliotece.

poniedziałek, 31 lipca 2017

Chłodnik - szybkie danie na upalny dzień




Kiedyś postanowiłam zrobić drzewo genealogiczne dla moich dzieci. Okazało się to bardzo trudne. Bo ambitnie chciałam umieścić na jednej kartce moją linię i linię męża. Zawiodła wyobraźnia i się nie udało. Ale powstały dwa osobne drzewa - rodu Świderskich (to mój) i Twarogów (to męża).

czwartek, 27 lipca 2017

czwartek, 20 lipca 2017

Domowe lody jakie tylko chcecie


Od kilku już lat podróżujemy z rodziną po Polsce. Latem, wakacyjnie, spokojnie, poznajemy kolejne miasta. W tym roku odwiedziliśmy m.in. Bydgoszcz. I zachwyciliśmy się!

czwartek, 13 kwietnia 2017

Najlepsza pascha


Życie mnie zaskakuje. Nieustannie. Tym razem zdrowotnie. Jednego dnia wszystko jest dobrze i nagle zaczyna się toczyć kula śniegowa ze złymi wiadomościami. W zastraszającym tempie rośnie do rozmiarów dużego problemu i bardzo szybkich decyzji. I wtedy myśli zaczynają wirować w głowie. Nie, nawet nie wirować, one po prostu pędzą autostradą 200 na godzinę.

czwartek, 16 marca 2017

Mocno cytrynowe muffinki z lemon curd i lukrem



Mój mąż przez lata nie obchodził Dnia Kobiet. Ignorował to święto z wielkim zapałem. Udawał, że go nie ma. Nie składał życzeń ani mnie, ani żadnym kobietom, nawet swojej mamie. Ja nie naciskałam. Musiałam tylko tłumaczyć wszystkim, że "mój mąż nie obchodzi Dnia Kobiet".

Gęsta zupa ziemniaczana




Chyba nie często się zdarza, że wspomina się dobrze jedzenie ze szpitala. Publicznego w dodatku. A ja mam właśnie taką historię.

wtorek, 7 marca 2017

Warkocze z ciasta francuskiego



Kiedyś z niecierpliwością czekałam aż w Trójce zabrzmi budzący grozę dżingiel, zwiastujący "Teatrzyk Zielone Oko". Ach, co to były za straszne słuchowiska. Do tej pory pamiętam ulewę z "Psa Baskervillów".

czwartek, 2 marca 2017

Intensywna w smaku pasta z sera rokpol


Nie jestem Ślązaczką (ani Zagłębianką) ale z sympatią patrzę od wielu lat na Ślązaków. Wszystko za sprawą mojej koleżanki Iwony i pewnej grupy studentów z Pszczyny, z którymi zaprzyjaźniłam się pierwszego dnia, po wprowadzeniu do akademika na Ligocie.

środa, 1 marca 2017

Ravioli z kurczakiem, karczochami i serem pleśniowym




Oj niewdzięczne są te dzieci strasznie! Człowiek się stara, wymyśla, szuka przepisów, godzinami stoi przy garach, a one pomlaskają, zjedzą bez komentarza i uciekną od stołu.

niedziela, 26 lutego 2017

piątek, 24 lutego 2017

Jajka faszerowane -przekąska na ciepło



Szkoła moich synów może się pochwalić prowadzeniem nie lada lekcji. Nie jest to wcale wyjątkowy polski, rodem ze "Stowarzyszenia umarłych poetów", ani eksperymenty, jakie można obejrzeć na kanale "Nauka to lubię". Nie jest to żaden przedmiot obowiązkowy, który przewidziało MEN. Ale lekcja to niecodzienna.

środa, 22 lutego 2017

Donaty z kremem cytrynowym




Nie zgadniecie co u mnie w domu kryje się pod nazwą "racuchy". Gdy moje dzieci poszły do przedszkola okazało się, że coś, co przez całe życie znałam pod tą nazwą, w Sosnowcu wygląda jak zwykłe placki z jabłkami. W domu moich rodziców racuchy jadło się tylko na wigilię. No, czasami jeszcze w czasie karnawału. 

piątek, 17 lutego 2017

Brownie z fasoli




Łatwo zapomnieć, jak różni mogą być ludzie. Najczęściej chcielibyśmy, żeby każdy był taki jak my. Gdy ktoś skrajnie odbiega od tego obrazu, wprawia co najwyżej w zakłopotanie. Ja tak mam. Trudno mi pojąć, jak ktoś mógł zachować się w taki a nie inny sposób. Potem, w chwili refleksji, patrzę na swoje dzieci i obraz tych napotkanych na mojej drodze ludzi staje się bardziej zrozumiały.

Domowy hummus - pasta z suszonych pomidorów, ciecierzycy, sezamu.





Mam pewną znajomą, która raz na kilka lat mnie zaskakuje. Ale tak bardzo. Znajomość ta trwa sobie od czasu, gdy nasze dzieci zaczęły razem przedszkolną przygodę, w wieku lat trzech. Teraz ekipa ma lat 12, chodzi do tej samej szkoły ale już nie tej samej klasy. Mimo to nasza znajomość jakoś sobie radzi i trwa.

poniedziałek, 13 lutego 2017

Szybkie danie - kuskus z surimi


Mózg nie przestaje mnie zadziwiać. Kiedy jest problem i nawet specjalnie nie staram się myśleć, jak go rozwiązać, bo wydaje się, że rozwiązania nie ma - podpowiada, co zrobić. Ni z gruszki, ni z pietruszki. Paradoksalnie - w wannie. Dlaczego paradoksalnie - już wyjaśniam.

Chałwowe kruche ciasteczka z miłosnym wyznaniem


Lubię chłopaków. Zwłaszcza moich własnych. Dobrze się czuję w ich towarzystwie. Nie trzeba niczego udawać, można powiedzieć prosto z mostu (a nawet trzeba, bo z pojmowaniem aluzji u facetów kiepsko), nie trzeba udawać, że się jest panienką, która nie wie do czego służy młotek, tylko wspólnie piłować, wiercić, malować.

Walentynkowe ciasto - serce



Ciasto zaadoptowane na Walentynki. Wcale jednak z tym świętem nie związane. Jego historia jest wyjątkowo długa i choć początek jest smutny, ma jak najbardziej optymistyczne zakończenie.

wtorek, 7 lutego 2017

Najszybsze zapiekanki



"Czasami człowiek musi, inaczej się udusi...." Czasami musimy zjeść coś niezdrowego, fast foodowego. Nie zdarza się nam to na szczęście często. Zwykle związane jest z podróżą. Gdy trzeba szybko po szkole pojechać do babci, a wiadomo, że podróż będzie trwała 3 godziny, po drodze odwiedzamy McDonalds'a. Po frytki, fisha dla Mikołaja i kawę - wszystko na wynos.

poniedziałek, 6 lutego 2017

Zupa krem z grillowanej marchewki


Nie lubię zupy marchewkowej. Bardzo. Od kiedy wyprowadziłam się z domu, a było to dawno, nie jadłam jej i nie robiłam. Nie lubiłam zupy marchewkowej mojej mamy.

niedziela, 5 lutego 2017

Sernik "górka narciarska" z białą czekoladą



Długa była moja droga do nart. W moich rodzinnych stronach nie jeździło się na nartach, tylko na łyżwach. Powód był zasadniczy - brak górek. Teraz nawet w Górach Świętokrzyskich są fajne ośrodki narciarskie, ale to kwestia ostatnich 10 lat. Więc jako dziecko miałam tylko jedno doświadczenie narciarskie, nie najlepsze zresztą. Pojechałam w czasie ferii z ciocią do Zakopanego. Ciocia na Gubałówce wypożyczyła mi narty i zapłaciła za instruktora, żeby mnie nauczył. Nie był to jednak zbyt empatyczny, profesjonalista, jakich teraz pełno na stokach, tylko dość krytycznie nastawiony góral. Nie udało się więc i wolałam skończyć lekcję przed czasem, byle nie słuchać jego dogadywania. 

piątek, 3 lutego 2017

Sycąca kasza jaglana z tuńczykowym chili



Nie za bardzo lubię robić zakupy. Gdy urodziły się nam bliźniaki, niestety obowiązek robienia zakupów spadł na Marcina. Ja niestety byłam "uwiązana" karmieniem. Najpierw więc musiałam dobrze zaplanować menu na cały tydzień, aby lista była kompletna. Bo z podwójnym wózkiem i Kubą u boku robienie zakupów w jakimkolwiek sklepie było wielkim wyczynem.

Góralska lazania


Po tygodniu w Tatrach trudno tak od razu oderwać się od góralskich smaków. Nasze posiłki w czasie ferii często miały podhalański akcent. A to placki zbójnickie z tartym oscypkiem, a to grillowany oscypek z żurawiną, a to kotlety faszerowane oscypkiem.

wtorek, 31 stycznia 2017

Komety i planety


Właśnie skończyły się u nas zimowe ferie. Dwa tygodnie wolności od szkoły dla moich dzieci i dwa tygodnie nieustannego gadania w domu. Ferie zaczęły się atrakcyjnie. Wieczorem, ostatniego dnia szkoły, na Wydziale Biologii Uniwersytetu Śląskiego odbywała się cykliczna "Noc biologów". Uczestniczymy w niej od lat, zawsze trafiając na coś, co wspominamy aż do następnego roku. Tym razem był to wykład dr Tomasza Rożka na temat komet.

czwartek, 19 stycznia 2017

Tort bezowy z kremem krówkowym



Zawsze w moim domu była duża lodówka. Czy to w domu dzieciństwa, czy już małżeństwa. Może początkowo nie taka ogromna, ale na dwoje ludzi jakieś 150 cm wysokości, to całkiem sporo. Potem, tuż po urodzeniu Kuby, Marcin razem z moją mamą jechali o 4 rano do Macro, by zdobyć w promocyjnej cenie dużą, nowoczesną (jak na tamte czasy) lodówkę z oddzielnym zamrażalnikiem. Jechali tak wcześnie, bo ilość promocyjnych lodówek była nieznaczna, a walczyli o nią tak, jak obecnie walczy się o kurtki softshellowe w Lidlu. Lodówkowa akcja przeszła do historii i wciąż jest obecna w rodzinnych opowieściach :-)

środa, 18 stycznia 2017

Słodkie krokieciki


Są takie chwile, że tylko dobre jedzenie uratuje humor. Ja tak mam. W stresie, w tych szczególnych depresyjnych chwilach, gdy wydaje się, że ciągle jest pod górkę, przed totalnym załamaniem, ratuje mnie jedzenie. Nie tylko ciasto. Może być dobry obiad, może być tylko jakaś fajna przekąska. W skrajnym przypadku kawałek czekolady.

piątek, 13 stycznia 2017

Pasta, którą uwielbiają dzieci... i ja!


W czasach liceum należałam do świetnej paczki. Dziewczyny i chłopaki. Najlepsze poczucie humoru na świecie. Kolejka 8 osób w warzywniaku po 10 dag kapusty kiszonej w przeciekających, papierowych torebkach, w drodze ze szkoły. Drabina dla żartu przyniesiona na lekcję języka polskiego, postawiona przed tablicą, żeby nie można było na niej pisać, dialogi przygotowywane na język niemiecki, które urastały do małych scenek teatralnych, śmieszne teksty uczniów i nauczycieli spisywane na kartkach.

Tort makowo-orzechowy





Pracowałam kiedyś w Wizji TV. Najpierw na infolinii, potem w dziale umów. Było to zajęcie przyjemne i tak różne od dziennikarskiej gonitwy, którą miałam wcześniej, że często zastanawiałam się, kiedy wreszcie zacznie się ta prawdziwa praca. I choć podczas odbierania telefonów trafiali się różni rozmówcy, zdarzały się też wesołe sytuacje. Kiedyś, wieczorem odebrałam telefon od mężczyzny/chłopaka. Standardową formułką wygłaszaną przy odbieraniu telefonu było "W czym mogę pomóc". W odpowiedzi usłyszałam pytanie: "Czy wie Pani, jak ugotować budyń, taki z proszku?" Nie rozłączyłam się, tylko od razu udzieliłam dokładnej instrukcji. Wywiązała się zabawna, miła rozmowa, którą pamiętam do dziś.

niedziela, 8 stycznia 2017

Sycąca, rozgrzewająca zupa na mrozy


Jesienią czy zimą zasami nic się nie chce. A już najmniej wyjść z domu na zakupy. Myślę, że każdy tak ma. Że patrząc przez okno wymyśla wciąż nowe wymówki, żeby nie wyjść - za zimno, za wcześnie, za bardzo pada, już się nie opłaca, itd. Po prostu przychodzi taki dzień, gdy nie lubi się tego świata na zewnątrz. Najlepiej jest w domu, w ulubionym fotelu, łóżku, pod kocykiem, z gorącą herbatką, pachnącą kawką...